Harcownik Harcownik
432
BLOG

Czy Zamek Królewski w Warszawie to ekskluzywna knajpa?

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 3

Zawsze oburza mnie zachłanność, prostactwo i arogancja ludzi władzy. Zwłaszcza, gdy ludzie ci piastują wysokie stanowiska w wymiarze sprawiedliwości lub inne najwyższe stanowiska państwowe.

Prezes TK Rzepliński zrzędzi i kwęka, że PiS nie pozwolił mu świętować w Warszawie 30-lecia istnienia Trybunału Konstytucyjnego (TK). Oczywiście świętowanie miało odbyć się na koszt podatników, bo osobnicy tego pokroju nie widzą w tym nic niestosowanego.

Otóż należy stwierdzić, że świętowanie rocznicowe nie jest zadaniem TK określonym w jego kompetencjach ustawowych. Owszem urzędas może sobie świętować, ale po pracy i za własne pieniądze składkowe. To jest uczciwe i normalne.  Zwłaszcza, że zarobki sędziów TK są skandalicznie wysokie. Skandalicznie w odniesieniu do ilości pracy, jaka przypada tym sędziom (a w zasadzie ich licznym asystentom).

Urzędnicy pełnią rolę służebną wobec obywateli. Są sługami, a nie panami. Czy ktoś widział lub słyszał, aby sługa wynajęty do pracy rozsiadał się w salonie swojego pana i jadał ze sreber zleceniodawcy (ewentualnie prawdziwej porcelany) na jego koszt nawet nie pytając się o zdanie? Mało tego uważając taką sytuację za najnaturalniejsza rzecz pod słońcem?

Owszem takie sytuacje miały miejsce, zwłaszcza po rewolucji bolszewickiej, kiedy czerwona hołota mordowała i grabiła majątki. Czy do takiej aroganckiej tradycji chce nawiązywać pierwszy prezes TK? Być może?

Pamiętajmy, że ten osobnik robił karierę w PZPR, na uczelnie dostał się dzięki punktom za pochodzenie. Został kryminologiem, czyli zajął się mało wymagającą intelektualnie dziedziną prawa. Nigdy nie ukończył aplikacji sędziowskiej, ani nie był sędzią sądów powszechnych. Swoje stanowisko zawdzięcza bardziej pomyślnym dla niego politycznym układom post-komunistycznym, niż swojemu dorobkowi naukowemu, który co tu dużo mówić, jest nadzwyczaj skromny.

Pan Rzepliński zażyczył sobie obchody 30-lecia TK odbyły się na zamku Królewskim w Warszawie. Podobno zaznaczył, że serwis ma być z prawdziwej porcelany. Być może miął jeszcze inne ekskluzywne i snobistyczne wymagania. Oczywiście impreza miała odbyć się nie za składkowe a na koszt podatnika i to najprawdopodobniej w godzinach pracy.

Impreza została przeniesiona i odbyła się w Gdańsku. Nie wątpię, że w związku z tą niedogodnością Rzepliński i reszta "fachowców o wysokich standardach moralnych" podpisze sobie delegację.

Nie wiem, co świętują, ale dorobek TK jest nadzwyczaj skromny. Biorąc pod uwagę, że w zamyśle twórców politycznych (bez zgody PZPR nic nie mogło być ustanowione) przez długi czas była to tylko dekoracyjna instytucja, której orzeczenia nie były ostateczne i wiążące.  Trwało to nawet przez wiele lat po upadku PZPR.

Ponieważ jest to sąd jednoinstancyjny, to tym bardziej stanowiska w TK powinni zajmować ludzie o wysokiej etyce, kulturze, wiedzy i doświadczeniu zawodowym. Ale najlepiej byłoby, gdyby została wprowadzona dwuinstancyjność z możliwością odwołania do SN.  Dwuinstancyjność była jednym z wymogów integracji z UE i przeprowadzona została w całym polskim sądownictwie za wyjątkiem TK.

Z przykrością przypominam o wysokich walorach moralnych i doświadczeniu życiowym, ponieważ robotę mają bardzo prostą – porównywanie treści normy prawnej w relacji do normy konstytucyjnej. Mimo to około 150 asystentów i pracowników TK wyręcza dość znacznie tych nierobów wydających, jak się okazuje, polityczne orzeczenia. Orzeczenia są polityczne nie od ostatniego roku, ale od wielu lat, sędziowie TK kiereją się nie tylko literą prawa, ale i interesem ekonomicznym, czasem partyjnym w zależności od sympatii i okoliczności.

Symbol Warszawy Zamek Królewski, który z takim wysiłkiem i ofiarnością odbudowywali polscy obywatel, jest przez niektórych osobników o wybujałym ego traktowany, jak ekskluzywna knajpa.

Przypomnę, ze Zamek Królewski był celem ataków niemieckich we wrześniu 1939 roku. Spłonął 17 września. Pracownicy i cywile z narażeniem życia ratowali dobra materialne. Po upadku Powstania Warszawskiego w 1944 roku Niemcy zrównali Zamek z ziemią wysadzając to, co pozostało. Tak właśnie objawiał się wynaturzony niemiecki kulturkampf. Po nim przyszedł walonkowy i siermiężny kulturkampf sowiecki. Przez lata historycy i konserwatorzy zabiegali o odbudowę zamku. PZPR początkowo podjęło decyzję o odbudowie, jednak, kiedy konserwatorzy odmówili przeznaczenia Pokoju Marmurowego z portretami królewskimi na gabinet Bieruta, projekt odbudowy upadł. Dopiero w latach 70-tych, czyli czterdzieści lat (sic!) po zakończeniu wojny przystąpiono do realnej odbudowy.

Pewna grupa osób nadal jednak traktuje ten symbol, jako ekskluzywną knajpę, w której można robić bibki na koszt podatników. Przypomnę, że w 2012 roku na koszt podatników odbyły się 90 urodziny Władysława Bartoszewskiego. Tusk nazwał go dobrem narodowym - zapewne za jego wypowiedź traktującą Polskę, jako brzydką pannę na wydaniu bez posagu. Bez posagu, bo niestety na tym posagu uwłaszczyli się postkomuniści. Ci sami, którzy tak ochoczo degradowali inne symbole narodowe doprowadzając do ich ośmieszenia i parodii np. orzeł z czekolady, różowe baloniki i balowe kotyliony, w święto odzyskania niepodległości.

To wszystko działało w ramach realizowanej od 25 lat przez postkomunistów i partie układu pookrągłostołowego koncepcji taniej siły roboczej i jednocześnie osobistej perspektywy wygodnego i ekskluzywnego życia na koszt tychże pracujących podatników. Dlatego teraz tak bardzo nie mogą się pogodzić z utratą władzy. Nie wahają się przy tym korzystać z pomocy państw obcych, działajac przeciwko swojemu państwu. Historia kołem się toczy i wprost przypomina Targowicę, czyli coś niezwykle obrzydliwego i nikczemnego.

Tu mała dygresja, czy ktoś kiedykolwiek słyszał, aby Żyd występował przeciwko własnemu państwu i legalnie wybranej władzy, korzystając przy tym z pomocy (także finansowej) państw obcych? No właśnie.  

Natomiast u nas całe to wystawne świętowanie przypomina utracjuszowskie imprezy organizowane przez znanego rublochłapa i nieudacznika króla Stasia, który doprowadził do utraty niepodległości i 123 lat niewoli.  Dziś dowiaduję się, że gdańskie świętowanie sędziów TK opłacała m.in. fundacja niemiecka. Nihil novi sub sole. W świetle tego faktu wręcz śmieszne są tłumaczenia o obronie polskiej demokracji i niepodległości przez TK. To tak, jakby wycieczkę lekarzy opłacała firma farmaceutyczna. Dawno to zlikwidowaliśmy, ale złogi pozostały nadal w TK i głowach karierowiczów z partyjnym rodowodem lub sposobem myślenia wyniesionym z poprzedniej epoki.

 

Proszę, niech nie dadzą się oszukać ci obywatele, którzy ciągle sądzą, że chodzi tu o obronę demokracji, czy jakichś mitycznych wartości obywatelskich. Pan karierowicz Rzepliński po kończącym się już epizodzie w TK mierzy znacznie wyżej - a kwalifikacje ma prawie takie same jak Komorowski. Maniery i mentalność również.

Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka