Pierwsza precedensowa sprawa, w której najwyższe organy państwa wykazują nadzwyczajną łaskę wobec osoby oskarżonej, ale jeszcze nie skazanej prawomocnym wyrokiem, nie dotyczy pana Kamińskiego.
Zupełnie nie tak dawno, w czasach pełnego rozkwitu i panowania najlepszych reguł demokratycznych w III RP, których prymat obowiązywania nie był nawet w najmniejszym stopniu kwestionowany przez profesora Zolla, doszło do rzeczy arcyciekawej.
Pewien bogacz pod rządami koalicji PO-PSL został oskarżony przez niezawisłe organy prokuratury. Zaznaczmy tu wyraźnie, koalicji najlepszej, najbardziej demokratycznej z demokratycznych, będącej obiektem zachwytu zagranicznych dyplomatów i polityków formatu europejskiego.
Otóż oskarżono tego pana na podstawie jednego z przepisów kodeksu spółek handlowych - któryś tam artykuł znajdujący się w szóstej setce przepisów tego aktu.
Zapadła polityczna decyzja okazania łaski temu biednemu przedsiębiorcy, aczkolwiek bogatemu materialnie. Ale jak to zrobić? Nic prostszego. Dla komfortu tego pana i jego dobrego samopoczucia zmieniono ustawę kodeks spółek handlowych, wykreślając w zasadzie tylko ten jeden feralny przepis na podstawie, którego został oskarżony.
Nie było wtedy głosów oburzenia profesora Zolla, nie było lamentu, że odbyło się to jeszcze przed uprawomocnieniem wyroku a w zasadzie jeszcze wcześniej. Autorytety gazety wyborczej i reżimowych mediów nie komentowały tak zajadle sprawy, bo i po co. Wszystko odbyło się według najlepszych i najwyższych demokratycznych reguł wyznaczonych przez fachowców o wysokich standardach moralnych.
Jeżeli jednak ktoś chce poczytać sobie więcej o precedensie Lex Krauze i okolicznościach jak do tego doszło, to proszę bardzo: http://www4.rp.pl/artykul/727823-Politycy-napisli-prawo-dla-Krauzego-.html
